Sylwia i Leszek - Mazury, tak daleko...

O plenerze Sylwii i Leszka pisałem już dawno. To był jeden z tych plenerów przedślubnych, na które czekałem z utęsknieniem. To również był wyjazd wielu niepowodzeń. Jak to się skończyło? Mimo wielu przeciwności losu, mimo wielu przebytych kilometrów, ba, godzin spędzonych w aucie, rozkojarzonej nawigacji, której to krajobraz Mazur na tyle wpadł w oko, że postanowiła wciąż wyprowadzać mnie w pole, muszę powiedzieć - było dobrze!
Pisz to niewielka miejscowość na Mazurach. Po przybyciu na miejsce niespecjalnie trafiła w moje gusta. Nieporozumienia komunikacyjne to chyba rzecz, która utkwiła mi najbardziej w pamięci. Oprócz ślubu i wesela rzecz jasna. Jak było, zobaczcie sami.
































































































































Komentarze